Myślisz, że wiesz wszystko o Ewie?

Na firmamencie świeci wiele gwiazd. Są takie, których blask jest bardzo dobrze widoczny. Są i takie, które po pewnym czasie znikają. Tysiące małych gwiazdeczek co roku aspiruje do tego, by spełnić swoje wielkie marzenie, zabłysnąć, zawładnąć sercami ludzi i pokazywać swoje projekty, podczas najbardziej prestiżowych pokazów, w wielkich stolicach mody. Nie wszystkim się to udaje. Brak funduszy, determinacji, zrządzenie losu, czy wybór innej drogi, przesądzają o ich losie. Na samym szczycie, w małym, hermetycznym światku polskiej mody, bo przecież tych dobrych projektantów (a może lepiej określić, znanych) nie jest tak wielu, wyłania się postać Ewy Minge.



Arkadius, Baczyńska, Zień, Ossoliński, Kupicha itd. Każdy z nich ma swoją historię, budzi emocje, lubimy ich projekty lub nie, ale to Ewa z nich wszystkich jest najbardziej wyrazista. To ona jest początkiem wszelkich sporów i zażartych dyskusji, na niejednym spotkaniu towarzyskim. Oceniamy ją z powodu wyglądu, patrzymy na nią przez pryzmat artykułów w prasie brukowej, klasyfikujemy, a może wręcz wyśmiewamy. Sama bohaterka podsyca palące się ognisko krytyki kontrowersyjnymi wypowiedziami, zdjęciami, na których wystylizowana jest niezgodnie z poczuciem smaku większości itd. Ale co tak naprawdę wiemy o Ewie? Aby niczego nie ominąć, zaglądnęłam na jej stronę internetową, a tam znalazłam zaskakujące informacje.

Od ponad 20 lat prowadzi dom mody Eva Minge i konsekwentnie buduje wizerunek nowoczesnej marki. Spośród wielu nagród na uwagę zasługuje międzynarodowy tytuł „Next Couture”, jest to nagroda przyznawana w ramach uznania dorobku oraz gdy projekty zapowiadają nową jakość na rynkach dóbr luksusowych. W 2003 roku jako pierwsza Polka została zaproszona na pokaz na Schodach Hiszpańskich w Rzymie, podczas prestiżowej imprezy Donna sotto le Stelle. To doniosłe wydarzenie nie obeszło się bez kontrowersji. Przed samym pokazem celnicy zarekwirowali całą kolekcję, zostawiając przypadkiem tylko jedną suknię. Ewa sprowadziła z Polski inną kolekcję, całą w czerni, którą przerobiła. Pokaz zakończył się owacją na stojąco. Trudna sytuacja, z której wyszła z klasą, przysporzyła jej wielu wiernych wielbicieli. Włoska Izba Mody oddała sprawę o bezpodstawne zajęcie kolekcji do sądu, po wielu latach walki oczyszczono Ewę z zarzutów, ale sukni uszytych specjalnie na ten pokaz do tej pory nie odzyskała. Projektantka została także doceniona w Moskwie i Kijowie, gdzie otrzymała Oskara Mody. Jej firma trzykrotnie została laureatem konkursu na luksusową markę roku. ”Kolekcje projektantki prezentowane były podczas pokazów i tygodni mody Rome Fashion Week Alta Roma, a także w Mediolanie, Kijowie, Paryżu, Montrealu, Moskwie, Barcelonie, Berlinie, Wiedniu czy Dubaju. Od 2008 roku Eva Minge jest gościem Paris Haute Couture”. Karolina Sulej w książce "Od Arkadiusa do Zienia" przytacza jeszcze inne nagrody: projektantka została laureatką Srebrnej Pętelki, Złotej Fastrygi, Złotego Wieszaka oraz przyznano jej tytuł Osobowość Mody.
Setki artykułów w polskiej i zagranicznej prasie zdają się potwierdzać ogromne zasługi Minge, choć ona sama twierdzi, że jest chyba najbardziej gnębioną osobą w Polsce, która odnosi sukcesy za granicą (z książki "Od Arkadiusa do Zienia").




Ewa Minge miała szczęśliwe dzieciństwo, otoczona była przez ludzi kochających tworzyć. Mama ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Tata studiował kulturoznawstwo, ma doktorat. Dziadek produkował toczki do jazdy konnej. Dzięki niemu nauczyła się krawieckiego rzemiosła oraz trudnej sztuki projektowania. Miłość do tkanin zaszczepiona już w dzieciństwie oraz umiejętność korzystania ze ścinków materiałów znalezionych w pracowni dziadka, przyczyniły się zapewne do tak twórczego podejścia w projektowaniu, nie tylko mody, ale także mebli czy tkanin.
Kanapa Scala – Eva Minge for Livingroom


Spośród wielu Polskich projektantek jest jedyną, która mówi wprost, że na modzie trzeba zarabiać. Doskonały cytat znajduje się w książce Życie to bajka Ewy Minge, „Ktoś, kto twierdzi, że moda jest sztuką powołaną jedynie do budzenia emocji i nie myśli o tym, że ona musi się sprzedać, błądzi. Moda to potężny biznes”. Dalsza treść wypowiedzi, z którą trudno się nie zgodzić jest jeszcze w mocniejszym tonie Polska moda cierpi na przerost formy nad treścią przez szkoły, które przez lata kreowały wizję ubrań z papieru i opon. Jasne, jak we wszystkim i w modzie jest miejsce na oderwanie od rzeczywistości, na podróże w niczym nieograniczone fantazje. Ale to tylko żart, który zwraca uwagę na markę, tworzy heppening. Mało kto, zwłaszcza dzisiaj, chce się na świecie przebierać. Ludzie się ubierają. Przez pęd cywilizacji i tempo naszego życia ubierają się coraz wygodniej. Mniej w modzie sztuki dla sztuki kosztem połamania nóg, masowo sprzedaje się trampki i T-shirty. Moda schodzi na ziemię, dostosowuje się do ulicy.






Minge zwraca uwagę jeszcze na jedną dość istotną kwestię, a mianowicie na pracę w grupie. Mówi Nie da się dźwignąć dużych marzeń w pojedynkę. Na jej sukces składa się praca wielu anonimowych osób: konstruktorek, krojczych, krawcowych, menadżerów, dostawców, sprzedawców itd., aby firma działała tak doskonale, ten organizm musi być silny i zdrowy. Wielu projektantów, zapomina o tym, że na sukces składa się wiele czynników.

Bardzo obrazowo przytoczył kiedyś tę kwestię, w trakcie rozmowy, mój szef, który skwitował to tak: "wiesz, projektant na etapie tworzenia mówi, MY, ale w momencie, gdy kłania się na wybiegu po świetnym pokazie, mówi już tylko JA, tak jakby pod wpływem tego ukłonu w magiczny sposób zapomniał, że to nie tylko on zapracował na sukces." Bardzo ciekawe jest to, że projektantka nie wyparła się tego, skąd jest i gdzie tworzy. Na metkach widnieje made in Poland, to rzadkość w Polskiej modzie. Po przeczytaniu autobiografii odnoszę wrażenie, że także usilnie stara się wspierać polskie rzemiosło, dba o marketing kraju poza jego granicami i, choć zdążają się wpadki takie, jak niesławny wywiad i problemy językowe. Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto podczas emocji związanych z pokazem na prestiżowym New York Fashion, zapomniałby języka w gębie.

Bardzo podobają mi się, wielokrotnie powtarzane w autobiografii, dwa określenia: DNA marki i architektura stroju. W ubogim słownictwie z zakresu mody, te dwa wyrażenia, najlepiej oddają styl i charakter projektantki. Dobrze skrojone formy, przemyślane projekty, świetnie wyeksponowana kobiecość, niezależnie od rozmiaru, są charakterystyczne w projektach Minge. Śmiem twierdzić, że ubrania te nie są doceniane w Polsce ze względu na to, że ich estetyka skierowana jest trochę do innego odbiorcy. Przepych wschodu, luksus zachodu, świadomość doskonałych materiałów, i wyrafinowanego krawiectwa nie jest tak dalece cenione wśród rodzimej klienteli.

I choć dyskryminowana przez prasę, ośmieszana, i wyszydzana Ewa Minge, po wielu traumatycznych życiowych przejściach, o których można przeczytać w książce, konsekwentnie zdobywa następne modowe szczyty. Może warto brać przykład z tej wyjątkowej kobiety, która po trudnym i bolesnym rozwodzie, wielu niepowodzeniach i chorobach, nadal chce tworzyć i się nie poddaje. Można ją lubić lub nie, doceniać lub gardzić jej projektami, ale trudno się nie zgodzić z mądrym zdaniem przytoczonym w książce, że ubrania są elementem historii człowieka. Wszak wyrażają jego charakter.



Black Butterflies to fundacja, która powstała z inicjatywy Ewy Minge. Fundacja zajmuje się wspieraniem i aktywizowaniem ludzi chorych na nowotwory do walki o zdrowie i powrót do normalnego życia. Żeby przejść na stronę fundacji kliknij TUTAJ


AS Look

AS Look

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Instagram